piątek, 18 marca 2016

Ziemniak Bloom

Z dedykacją dla smutnego Ziemniaka

Bo kiedy nadejdzie zagłada,
Katy suknię ślubną zakłada,
Orlando włosy czesze,
A my ku Ziemniaka uciesze,
Lecimy do mięsnego,
I szynką będziemy rzucać, ten tego,
Ziemniak do lustra oczko puszcza,
„Bloom, Katy ci się rozpuszcza”,
Na twarzy już Dermosan,
My słodkie jak ciociosan,
Na ślub wpadamy,
Niechcianych wywalamy,
Ziemniak Orlando bierze,
A Fejf niczym zwierzę:
Flynn, kręcę z tobą!
A on pięć lat, nic nie mogą,
Ziemniak tańczy, chajta się z Orlando,
A pani Osbourne to istny komando,
Razem z Fejf whiskey irlandzka,
W cukierkach, rzecz jasna,
Leje się litrami,
„Żeśmy Ziemniaka ochajtali” — wszystko kończy się aplauzami,
Ziemniak Bloom,
Plum, plum, plum!




Piękny wiersz napisany przez Fejf i Osbourne dla Ziemniaczka po tym jak nasłuchał się (przygnębiających) plotek o ślubie Orlando Blooma z Katy Perry. 

Nie ma rozdziału czy czegoś tam, ale jest mnóstwo pomysłów. Kiedyś coś-ktoś na pewno będzie.
Przepraszamy.

W planach są: Jak to pewnego razu Antonio B., Co by było, gdyby Joey został Mścicielem?, Opowiem ci bajkę, Pączkowa zagłada, Król Joey Samolubny I i Przygody Izzy'ego.

niedziela, 9 sierpnia 2015

Jak to Joey flirtował (filtrował) z Chuckiem Norrisem cz.2

Tutaj znów mamy naruszenie norm, ponieważ jestem już na sto procent pewna, że wyszłam z wprawy. Serio. Ale nie o to chodzi! Przecież pora się przywitać, bo dawno nas tu nie było! Tak strasznie przepraszam, ale tyle obowiązków zwaliło się nam na głowy.
No nic, nie przedłużam i zapraszam.


- O Mój Boże, o mój Boże, Chuck Norris! - Joey piszczał niczym mała dziewczynka przeskakując z nogi na nogę.
- O mój Boże, o mój Boże, fontanna czekoladowa! - wykrzyknęła Wiktoria i robiąc to samo, co Tempest, pobiegła z szybkością wiewiórki na kokainie do swojego nowego łupu.
W tym czasie zacna Weroniczka ubrana w mniej odpustową kieckę, wypatrywała swojej nowej zdobyczy. Kręciło się tu mnóstwo George'o-Michael'o-podobnych mężczyzn, którzy aż prosili się o to, żeby złapać ich za policzki i wytarmosić. A przynajmniej tak uważała Weronika, która podbiegła do pierwszego lepszego faceta i zagadała o smaku papieru toaletowego. Oczywiście, facet był cały jej.
- Jak myślicie, co z Jonem? - zapytał cicho Richie, aby tylko Gene go nie usłyszał.
- Z kim? - zapytał David.
- Z Jonem! - krzyknął głośno, jednak głuchy (tak naprawdę myślał o jedzeniu) Simmons go nie usłyszał. 
- Ach - zamyślił się klawiszowiec. - Wróci. Oni zawsze wracają. A nawet, jeśli nie, to poszukamy nowego wokalisty. Ja nic nie mówię, ale ta babka, co ją ostatnio w Biedrze spotkaliśmy, miała niezły głos. Może nawet lepszy niż Jon, wiesz co mam na myśli.
Sambora wytrzeszczył oczy, po czym wyciągnął telefon z kieszeni i zaczął wykręcać numer do babki z Biedry, która ostatnio wywróciła ,,przypadkowo" na nich pomidory, po czym zbajerowała Tico zostawiając mu swój numer.
- Dzidka? - zapytał do komórkopodobnego tworu. - Z tej strony ten, co w niego pomidorami rzucałaś... Co ma znaczyć ,,który"?! W ilu ty facetów rzucałaś pomidorami?!



♥W tym czasie, gdzieś dalej, czyli tam, gdzie Joey piechotą chodzi...♥



- Ach! Mogę twój autograf?
- Joey, wybacz, ale po co ci pięćdziesiąty drugi?
- O MÓJ BOŻE, TY ZNASZ MOJE IMIĘ I LICZYSZ AUTOGRAFY, JAKIE MI DAJESZ?!?!?! MAM ZAWAŁ, WERONIKA, MAM ZAWAŁ!!!
- Jasne, że znam twoje imię, widzimy się któryś raz z rzędu, przedstawiłeś mi się na początku naszej ,,znajomości", a potem jeszcze na komisariacie podali mi twoje dane... - odpowiedział Chuck Norris. - Mam nadzieję, że nie będzie jak ostatnio. Wiesz, nie biję fanów.
- Och, jakiś ty szlachetny, Chuck! Kocham Cię! - wykrzyknął Tempest skacząc w ramiona Norrisa. - Weźmy ślub na Bahamach!
W tym samym czasie nadciągał już hycel, którego zamówiła Weronika, po tym jak randkę z kopią Georgea Michaela, przerwały jej okrzyki męża. Bruno (bo tak zwał się hycel) był jedną z psiółek Wery, z którą chodził na sobotnie spotkania. Wiecie, make up, paznokcie, włosy...
- Bruno, bierz go!
- CHUCK, NIE POZWÓL IM, ŻEBY MNIE ZABRALI, FILTRUJMY RAZEM WODĘ!!! CHUCK!!! - krzyczał Joey na odchodnym.



♥Gdzieś, gdzie jest gdzieś, a potem tam♥



Fiona i Shrek siedzieli przy dużym stole, na którym teraz walały się plastikowe kubeczki i mokre chusteczki, które wszędzie rozrzucił Joey. Tempesta koniec końców, wypuszczono na wolność, jednak, gdy wrócił, Chucka Norrisa już nie było. Weroniki też, bo ulotniła się z Johnem Travoltą. I Wiktorii, która zaginęła w akcji (można domyślić się z kim ginie się w akcji...). A jedynymi wolnymi, nie tańczącymi osobami były ogry, które zapomniały wyposażyć się w siekiery. Cóż, Shrek nie może przewidzieć wszystkiego...
- I on cię tak po prostu zabrał? - zapytał z przejęciem Osioł, który dotarł na miejsce przed chwilą.
- Tak! - wykrzyknął zrozpaczony Joey. - A najgorsze jest to, że własna żona mnie zdradziła! 
- Nie może być! - wykrzyknął Osioł kładąc kopytka na stole. - To jest niedopuszczalne, no, bo żeby kobita tak po prostu dzwoniła po hycla na męża?! Shrek, rozumiesz to? Ja bym tak nigdy nie zrobił! A ty?!
Ogr spojrzał na Osła, później na Fionę i zamyślił się okropnie. Tak, tak, on potrafi myśleć...
- Nie - odparł po czasie. - Choć jak tak patrzę na to, co się dzieje, to chyba niedługo jakiś hycel interweniować będzie. Bo żeby zjadaćcztery słoiki ogórków dziennie?!
- Ale to przecież ze mną i kotem! - wykrzyknął Osioł. - Nie obwiniaj Fiony!
- Właśnie - dodała ogrzyca, wyciągając z tajnej kieszeni w kiecce, słoik ogórków. A zza włosów (nie wiadomo jak) wyjęła bitą śmietanę. - Ja wcale nie jem ich ciągle.
Shrek miał już coś powiedzieć, jednak przeszkodził mu w tym krzyk na sali, że gliny idą. Przerażony Michael Jackson zbiegł z własnego domu, biorąc w ramiona bombonierkę czekoladek. Mówił coś jeszcze, że to tak jakby zgłodniał na pustyni, w końcu nikt nie może się dowiedzieć, że to on zrobił imprezę i była za głośna!
 Lecz nie były to gliny służbowo, tylko Sebastian Wątroba i Tomasz (z nazwiska nieznany) w gumowcach. Za nimi szedł jeszcze Slash, jednak on nie był zbytnio zadowolony, a za wszelką cenę próbował odciągnąć policjantów z Neverlandu.
- Fajne gumioki - powiedziały jednocześnie Wiktoria i Weronika wychodząc nie wiadomo skąd i jak.
- Hyy! Bliźniaki! - krzyknęła starsza z sióstr i razem z Weroniką wymieniły jakieś dziwne gesty.
Tomasz skinął głową na znak podziękowania, jednak już po chwili zaczął krzyczeć głośno:
- POSZUKIWANA CINDY CRAWFORD! POSZUKIWANA CINDY CRAWFORD! POSZUKIWANA CI...!
Niestety nie mógł dokończyć, ponieważ do akcji wkroczył Michael, który zapomniał czegoś z domu. Tak po prostu zdzielił łopatą po głowie Tomasza, po czym patrząc z przerażeniem na Wątrobę, zbiegł po raz kolejny. Jednak tym razem zabrał ze sobą wodę mineralną.
- W mordę dupy jeżozwierza, gdyby nie było tu Cindy, to bym go złapał - powiedział Sebastian W. po czym skierował się w tłum imprezowiczów, szukając Crawford.
- Słyszałeś, Steven? - zapytała Wiktoria. - W mordę dupy jeżozwierza, od dzisiaj tak mówię! Notujesz, Tyler.
Wokalista posłusznie złapał za długopis, jednak nie mając nic do pisania, nabazgrał nowe powiedzonko ukochanej na czole Perry'ego, który dopiero po chwili zorientował się, co się dzieje.






- Tato, jaki jest morał tej opowieści, co? - zapytała mała Madonna Tempest. - Bo myślę, że gadasz mi głupoty bez sensu.
Joe spojrzał na córkę i głosem mędrca powiedział:
- Tego dnia dowiedziałem się, że: Nigdy nie możesz ufać swojej matce, Madziu, bo i tak naśle na ciebie hycla; zawsze szukaj lokówki w lodówce; nie śpiewaj Prince'a w obecności Gene, bo będzie potrzeba interwencja chirurga; uważaj jak jedziesz z ciotką Wiktorią, bo napaść was może wredna sąsiadka; Tomasz z W11 ma zielone gumowce; twoja matka ma słabość do Georga Michaela; Bon Jovi znają babkę, co rzuca w ludzi pomidorami; Chuck Norris już na zawsze zapamięta ród Tempestów, co jest wspaniałe, Madziu, wspaniałe, powtarzam!; Fiona jest uzależniona od ogórków w bitej śmietanie; twoja matka i ciotka lubią gumowce.
- Wow, tato, i tyle można było dowiedzieć się z tej historii? To bardzo pouczające - powiedziała Madonna.
- Tak, tak, ale najważniejsze jest to, że mleko wtedy mi się skończyło! - krzyknął Joey.
- HYYYY!!! - wyrwało się córce.



Jak mówiłam - nic wyjątkowego. Po prostu chciałam skończyć tę część. 
I w tym miejscu chcę podziękować tym, co to przeczytali, bo zdaję sobie sprawę z tego, że może już nikogo nie być.
Do zobaczenia!

niedziela, 25 stycznia 2015

Jak to Joey flirtował (filtrował) z Chuckiem Norrisem... cz. 1

Ten rozdział jest kompletnie do kitu i bezsensu. Wyszłam z wprawy, a Weronika nie chce pomagać. Miało tutaj tego nie być, ale i tak daaaaaaawno nic tutaj nie było. Nigdzie nic nie dodawałyśmy. 
 Także, w tej części można się dowiedzieć:

  • że Joey kocha Chucka Norrisa (jak pewna osoba...), 
  • że liczy się tylko bardziej odpustowa kiecka, 
  • że niektórzy nie potrafię śpiewać Prince'a (a w szczególności Jon Bon Jovi),
  • że Mariola jest wspaniała, choć to było już wiadome,
  • że obok Weroniki i Joey'a mieszkają państwo Zboczniak,
  • że Dolores z niewiadomego i niewyjaśnionego powodu jest w domu Tempestów,
  • że Cindy Crawford działa na każdego,
  • że ludzie z W11 to kiepscy policjanci,
  • że pani Safanolopa ma motor i kask,
Poza tym rozdział jest do dupy.



Pewnego słonecznego dnia, który wcale słoneczny nie był, nawet dniem nie był, bo było to w nocy, państwo Tempest szykowali się na imprezę u Michaela Jacksona. Tak, tak, my wiemy, że był to ogromny szok, no, bo jak Michael może robić imprezy? On? I to jeszcze takie osoby zaprasza? Ale spokojnie, Mike'owi na mózg jeszcze nie padło. Jeszcze.
 Także, państwo Tempest szykowali się na imprezkę, na którą przyjść mieli również państwo Tyler. Oni nie byli jeszcze państwem, ale załóżmy, że było inaczej. Dlatego kiedy Steven włożył na swoją stopę jednego z pary swych odstrzałowych bucików, Joe wyskoczył do przedpokoju z dwoma koszulami na wieszakach. Tak, to oni byli państwem Tyler czy Perry, jak kto woli.
- Steven, ty się na tym znasz! - wykrzyknął. - Powiedz, którą mam włożyć?!
Tyler zmarszczył brwi i zrobił taką minę jakby myślał. Lecz wbrew pozorom tak nie było! No nie żartujmy sobie, on nie myśli.
- Weź tą różową - oznajmił. - Będziesz w niej wyglądać bardziej babsko.
- Dzięki... - miał już iść, kiedy zorientował się, co takiego powiedział przyjaciel. - Co?!
- Ubieraj się, a nie fochy stroisz - pogonił go, po czym zabrał się za drugiego buta.



♥ jakaś super muzyczka lub ujęcie, które występuje w serialach podczas przeniesienia się do innej akcji ♥




Joey już od samego rana czuł się zwarty i gotowy na imprezę, na której (jak plotki głosiły) miał pojawić się Chuck Norris - jego idol, bóg, ukochany (?), przykład dobrego człowieka i aktor. Na jego widok dostawał zawału. Chuck też. Blondynowi oczy wychodziły, a Norris uciekał. Pewnego razu zdarzyło się nawet, że zapieli Tempesta w kaftan bezpieczeństwa...
- Joey'ś, widziałeś gdzieś moją lokówkę? - pytanie Weroniki wybudziło go z transu i uruchomiło jego mózg, który zaciął się nad obrazem Chucka Norrisa.
- W lodówce - odparł wzdychając.
- Aha... GDZIE?!
- No w lodówce, kotku-psotku.
- DLACZEGO WSADZIŁEŚ LOKÓWKĘ DO LODÓWKI?! - jej wrzaski obudziły państwo Zboczniak, sąsiadów Weroniki i Joey'a. A trzeba wiedzieć, że nazwiska 'Zboczniak' nie noszą raczej bez powodu. Dochodzenia trwają...
- Ale to nie ja - bronił się. - Tylko Wiktoria.
- A, to ok.
Momentalnie złość opadła, a blondynka ruszyła w kierunku kuchni. Joey jeszcze przez chwilę patrzył na nią, po czym wrócił do marzenia o idolu, popijając co chwile mleko przez słomkę.
 W momencie kiedy Tempest'owi skończyło się mleko i zaczął siorbać, i wydawać dziwne odgłosy przez słomkę, do domu wparowała niczym tajny ninja - Wiktoria. Miała na sobie jakąś odpustową kieckę w cekiny, mego kolczyki oraz masę (również) odpustowych bransoletek. Włosy za to upięła w jakiegoś dziwnego koka lub coś podobnego, bo się rozleciał i włosy sterczały na każdą stronę. Weronika słysząc trzask drzwi wysunęła się z kuchni i trzymając lokówkę przypiętą do włosów wykrzyknęła coś po chińsku (może i nie po chińsku, ale było niezrozumiałe. Przynajmniej dla Joey'ego), po czym podbiegła do siostry na wielkich, różowych szpilkach.
- Dlaczego ty masz bardziej odpustową kieckę ode mnie? - zapytała Weronika, a jej wesoła mina zrzedła. 
- Steven mi pomagał wybrać - odpowiedziała.
- I wszystko jasne - pokiwała głową młodsza z sióstr.
Joey oderwał wzrok od widoku za oknem i spojrzał na dziewczyny stojące obok niego.
- Skończyło mi się mleko, Dolores jest na parapecie, a pani Zboczniak gapi się na mnie przez okno - wyszeptał z przerażeniem.
- Ta miła babka spod szóstki? - zapytała Wiktoria.
- Tak - pokiwał głową. - Ale to jeszcze nic! Mleko mi się skończyło! - powtórzył.
Weronika machnęła tylko ręką, po czym przeszła do kuchni, aby dokończyć kręcenie włosów. Starsza z sióstr jeszcze przez chwilę patrzyła się na Joey'a, ale zaraz podążyła za swoją sister. Miała już pewną przygodę ze straszną staruszką, która nazywała się (a może tylko się tak przedstawiała?) Safanolopa, ale pani Zboczniak naprawdę wydawała się miła...








- Tak, tak, zupełnie jak babcia Billie - powiedział Steven.
Wszyscy jechali tym OGROMNYM I WSPANIAŁYM samochodem Paula - Mariolą, która dzisiejszego wieczora musiała posłużyć jak podwózka, co zresztą Stanley'a cieszyło, bo mógł sobie pojeździć ze swoją ukochaną (samochodem). 
- Tak! - wykrzyknął Joey.
- No to widzisz, tamta to mnie ciągle podglądała aż się wyprowadzić musiałem! - wykrzyknął Tyler za co dostał w łeb z torebki. Od Joe. - Raz się nago opalałem, bo wiesz, chciałem się opalić tam, gdzie...
- Steven! - krzyknęła Wiktoria, która zapożyczyła torebkę od Perry'ego i również właściwie ją użyła.
- No co? Ja tylko chłopakowi opowiadam...
- To nie opowiadaj, Bożena słucha - powiedział Izzy zakrywając uszy muszce.
Tak, wszyscy jechali tym zgrabnym maluchem Paula, i oczywiście wszyscy się też pomieścili. No bo jak inaczej? Przecież to Mariola w niej zmieści się wszystko!
- A pamiętacie jak byliśmy na biwaku? - zagaił Adler, żeby rozluźnić napiętą przez Tylera atmosferę.
- Nie.
- Tak.
- Co to biwak?
- Schlałem się, nie pamiętam.
- To wtedy zwialim w krzaki?
- PAMIĘTAM!!! - wykrzyknął radośnie Vince.
- I co z tym...? - zapytała Wiktoria.
- Nic, tak tylko pytałem - odpowiedział perkusista, po czym uśmiechnął się szeroko.
Erin spojrzała na wszystkich ludzi zgromadzonych w aucie i Axla, a w jej oczach zabłysło zło. Wielkie zło. Oczywiście 'zło' skierowane było do męża.
- Wiecie, że ma tam być John Travolta?
- I Chuck Norris! - Tempest nie mógł się powstrzymać.
Reszta zbyła go tylko uśmieszkami, po czym żeńska część samochodu zaczęła rozmawiać na temat Travolty. Za to męska (bardzo tępa) część wzięła się za śpiewanie przebojów z radia. Na nieszczęście wszystkich w radiu leciał Prince, a większości niestety nie wychodziło to piszczenie. Śpiewali i śpiewali aż w końcu Jon Bon Jovi wypadł przez okno. 
- Kiepsko śpiewał - oznajmił Gene, po czym wrócił do rodzenia szóstki dzieci śpiewania.
Gdy tak wszyscy sobie śpiewali, marudzili czy też rozmawiali, pan Ozzy Osbourne uważnie wpatrywał się w widok za szybą samochodową. Obiektem jego paczań (?) była staruszka na motorze, która jechała od pewnego czasu obok nich i podejrzliwie wpatrywała się we wszystkich obecnych w aucie. Książę ciemności, mroku i zUa wiedział, że gdzieś już ten pomarszczony ryj widział, jednak nie mógł przypomnieć sobie skąd. Do czasu...
- Ej, Safanolopa jedzie obok - poklepał po plecach Alice'a.
Cooper odwrócił się w stronę wskazaną przez swojego wroga, po czym posłał mu porozumiewawcze spojrzenie. Nie mogli dopuścić do tego, aby Wiktoria ją zobaczyła. Niestety, było już za późno. Dla nich wszystkich, tytytyty! <to jest muzyka jak z horroru>.
- Rozjedź ją, Paul!!! - wykrzyknęła aż prawie (jak twierdził Stanley) szyby w Marioli pękły.
- Nie mogę! Zapaćkam sobie Mariolę. Dobrze się ty czujesz?
Jednak Slash, który pamiętał historię z czekoladą wolał nie ryzykować, dlatego złapał za kierownicę i skręcił prosto w panią Safanolopę...



♥ Trochę później ♥



Na ulicy im. Papieru Toaletowego rozbrzmiewała muzyczka jak z W11. Samochód Sebastiana Wątroby stał już idealnie zaparkowany. Tomasz siedział w krzakach i dalej szukał dowodów zbrodni. Slash już wyrywał policjantkę. Nagle Wątroba zrozumiał, że od półgodziny wpatruje się w drzewo stojące obok czekając na zeznania, a sprawcy wypadku uciekli. Jednak mieli Hudsona, co go pocieszało chociaż trochę. Awans będzie.
 Policjant pewnym krokiem w swych gumiakach (zielonych) podszedł do Saula wspartego ręką o samochód policyjny i palnął go w kudłaty łeb, aby zwrócił na niego uwagę.
- Dowodzik, proszę - powiedział Sebastian- super, ekstra, sprawny policjant - Powiedz mi, gdzie reszta? Było was więcej, ta starsza pani twierdzi, że...
- Poleźli na imprezę - oznajmił. - Wiesz jaka tam będzie wyżerka? I Chuck Norris podobno ma być! Travolta... Nawet Cindy Crawford!
- Mówisz?
- Mówię!
- O... - Wątroba odwrócił się w stronę Tomasza, który wyszedł z krzaków i teraz próbował wyjąć sobie liście z włosów. - Wiesz co, Tomek, ja muszę pojechać, bo wiesz, no... Cindy Crawford.
- Gdzie?! 
- No na imprezie. Jadę tam, przesłuchaj tą babkę, co w tym kasku siedzi, o tam - wskazał na panią Safanolopę, po czym pobiegł szybko do auta.
Włączył TĄ muzyczkę i odjechał nie czekając na Hudsona, który zdezorientowany stał obok blond policjantki.



Tak, to muzyczka z W11. XD W każdym razie, nieważne. Mi się to nie podoba, a Wy pewnie i tak tego nie skomentujecie, choć zachęcam do tego. I to chyba tyle, nie wiem, co więcej mogłabym powiedzieć. 

Ps. Weronika szykuje jakąś powieść o Królu Joey'm Samolubnym I. XD Jest już napisane i chyba to będzie hicior, bo to, to jest do dupy.

Ps.2 Ten kotek jest moim dzieckiem. *.* Kocham ten szablon. 

poniedziałek, 15 grudnia 2014

Nowe opowiadanie

My wiemy, że tu prowadzimy i jeszcze na jednym blogu, ale weny nie ma czy też czasu, a ostatnio do głowy wpadłyśmy na pomysł z czymś nowym. Dlatego chciałabym zaprosić w naszym imieniu tutaj -

when-lights-go-down.blogspot.com

when-lights-go-down.blogspot.com

when-lights-go-down.blogspot.com

Oczywiście ten blog nadal będzie prowadzony, w końcu sobie poradzimy, co nie?

środa, 10 grudnia 2014

Faith i Ziemniak - super włam w połowie

W połowie, bo Ziemniók wie, że tu jestem. ;____; Poza tym, nie wiem dlaczego to robię. Siedzimy sobie u mnie i żremy hod dogi z Weroniką. XD Przed chwilą walnęła sobie tyle keczupu, że ją posrało. XD
Powiem tylko tyle, że nic tu dawno nie było, a mi się nudziło, więc teraz już jest.
Skisłam jak to czytałam, więc proszę --> KLIK
Teraz Ziemniak tańczy do Unchain My Heart boskiego Joe'ego. XD
I odsączyła keczup, brudząc mi biurko. ;___________;

Nie ubrudziłam Ci biurka... A, dobra. 

I tańczy. XD XD

Wpakowała sobie całego hod doga do ryja i zaciesza krzycząc, ze parówka wychodzi. XD
Na spacer. XD

Walnęła się zębami o szafkę.Meble tylko psuje i psuje.
Ale to kara za przeglądanie moich rzeczy.


Nie czytajcie tego. XD XD XD

sobota, 22 listopada 2014

Wielki Mix - Czas Wspomnień. cz.1

Ale ja nie mówiłam, że ty jesteś gówno.
No przecież wiem.
Nie ważne. Z uwagi na to, że nie mamy dla Was żadnego rozdziału od miesiąca i, że niektórzy już dopytują się o coś nowego, postanowiłyśmy, że zrobimy Wielki Mix Najlepszych Scen Z Naszych Opowiadań. Umieszczone tu będą - jak mówi tytuł - najlepsze sceny z opowiadań. No i jeszcze... Może to, co mam w wersjach roboczych. Coś w końcu wstawić trzeba, o nie?
A więc, kiedy Weronika wali się pustą butelką po wodzie, my zaczniemy - 

O Boże, przypomniała mi się Pani Safanolopa. XD
Już zaczynamy, obiecuję - 

Przed chwilą dowiedziałam się, że Mariola pierwszy raz pojawiła się w pierwszym rozdziale na Highway To Hell. :D To znaczy, nie występowała tam, ale była o niej mowa. Cytat -

,,- No to do widzenia Mariolu - (tak miała na imię kioskarka)."

To jeszcze nie początek tych najlepszych cytatów, ale tak przeglądam ten pierwszy rozdział, a tam Mariola. XD

A teraz zaczynamy - 

Najlepsze Cytaty Z Opowiadań Highway To Hell i Psychiatryk + wersje robocze:

 ,,    -Tak, mówiłam z resztą nie ważne.... Gotowa na koncert?- spytała starsza siostra.
-Tak. Wiesz jak czekałam na ciebie to zdążyłabym zrobić remont. 
- To bardzo fajnie, że ty jesteś gotowa, bo ja jeszcze nie. -powiedziała Wiktoria i poszła na górę się szykować. 
- Dobrze, ja wezmę torbę, założę kurtkę i buty i czekam w samochodzie.-powiedziała Weronika. 
- To ty masz prawo jazdy? A zresztą nie ważne, JA PROWADZĘ! - krzyknęła. 

     - Tak sąsiadko to pani dom... nie to nie w tą stronę... pokazywałam pani w lewo. To mój dom! Proszę panią, żeby pani uważała, bo na łóżku jest czekolada! -Mówiła młodsza z sióstr do sąsiadki, która pomyliła domy.
     - Jestem gotowa!....CO ONA ROBI NA MOJEJ CZEKOLADZIE!!!- wydarła się Wiktoria i tak kulturalnie zepchnęła sąsiadkę z kanapy.-Niech pani idzie do siebie, bo oskarżę panią o włamanie i zabójstwo czekolady!!!  -krzyczała wyrzucając biedną panią za drzwi. Stała jeszcze tak przez chwilę patrząc jak sąsiadka wchodzi do swojego domu. - Dlaczego ją tutaj wpuściłaś?!-zapytała
      - Ona sama weszła i miała takie stylowe okulary w kształcie gwiazdeczek. 

      -Więc dlatego ją tu wpuściłaś?!"

~ cytat pochodzący z rozdziału pierwszego na Highway To Hell. Występowali - Weronika, Wiktoria i sąsiadka (pani Safanolopa). Wiktoria była na zakupach i kupiła mnóstwo czekolady, od której jest uzależniona.


,, - No to mamy problem, musimy się zatrzymać i zatankować.-powiedziała Wiktoria. Pięć minut później były na stacji paliw. Weronika zatankowała samochód i czekała przed nim na Wiktorię, która poszła zapłacić.
Nagle obróciła się i zobaczyła na tylnym siedzeniu samochodu sąsiadkę, która "zabiła" czekoladę Wici. Podeszła do babki i zapytała się jej co tu robi.
 - Myślałam, że to mój dom, ale chyba się pomyliłam.-odparła z uśmiechem na ustach staruszka. Wera zobaczyła, że Wiktoria wraca ze sklepu. No to będą problemy- pomyślała. Starsza z sióstr doszła do samochodu i od razu zauważyła sąsiadkę. 
 - To ty- powiedziała do staruszki.- Co tu robisz, zabójco czekolady?-zapytała. 
 - Nie wiem sama, co tu robię- powiedziała pogodnie staruszka. Dla Wici było to już za wiele i zaczęła biegać wokół samochodu i krzyczeć "ZABIERZCIE JĄ" "

~ cytat również pochodzi z pierwszego rozdziału. Dziewczyny jechały na koncert Guns N' Roses, a razem z nimi zabrała się pani Safanolopa, którą wyrzuciły na stacji paliw. Miała na nich czekać, ale w końcu podwiozły ją dopiero w drugim czy trzecim rozdziale.



,,- Chcesz pogadać z Gunsami?-zapytała. - No jasne że chce tylko jak?
  - Widzisz tych faciów co wchodzą za kulisy?- zapytała a ja przytaknęłam. - Musimy ich napaść, ukraść stroje, zabrać wejściówki za kulisy i droga wolna.- powiedziała z szatańskim uśmieszkiem.
  - Weroniko, moja droga siostro to bardzo ale to bardzo głupie i dlatego to zrobimy. - powiedziałam idąc w stronę ochroniarzy czy czym oni tam byli. Zobaczyłam że Ci kolesie wychodzą zza kulisów."

~ cytat pochodzący z rozdziału drugiego. Występują - Wiktoria i Weronika, po koncercie Guns N' Roses.




,,A zresztą nic mnie już dzisiaj nie zdziwi po tej akcji z sąsiadką. Nadal tęsknie za tą czekoladą. No żeby tak po prostu usiąść człowiekowi na czekoladzie i ją połamać. To już szczyt chamstwa. Biedni Franek, Kasia, Antek, Józefa, Stasiek, Mariusz, Bronka i Rysiek, nadal za nimi tęsknie."

~ Wiktoria o czekoladzie, na której usiadła pani Safanolopa.




,, - Ochrona. - Nawet dostałam odpowiedź. 
- Właź! - Weszłyśmy do środka i od razu ich wzrok przeniósł się na nas. - Ale wy to chyba z ochrony nie jesteście. - powiedział Duff posyłając Weronice uśmieszek.
  - Ohh jesteśmy. - odparła Łysa uśmiechając się do McKagan'a, który dostał w łeb od Stradlin'a.
  - Mandy masz! więc zostaw ją w spokoju.
 -Więc jesteście z ochrony?- zapytał Slash. - To jakie mam dzisiaj majtki?
  -Aaaaeeeeaaaee, powiedziałeś to jej. -Powiedziała moja jakże inteligentna siostra zwalając to na mnie.
  - Czarne...? - zgadywałam. 
- Hmm dobrze.-powiedział Saul patrząc jakie ma rzeczywiście gacie.
  - A co ty ochroniarzowi mówiłeś jakie gacie włożyłeś? - zapytał Adler.
 - Nie. Pomagał mi wybrać. - odparł z uśmiechem Hudson. 
- Siadajcie. - Powiedział Axl. Wykonałyśmy jego polecenie."

~ Po wejściu do garderoby Gunsów w przebraniu ochroniarzy. Perspektywa Wiktorii.




  ,,- Cześć. Jestem Steven.-powiedział z uśmiechem Adler. - Chcecie trochę cukru?"

~ Nadal cytaty z drugiego rozdziału. Przedstawienie się Stevena.




,, - No to nigdzie nie pojedziemy. - powiedział zrezygnowany Izzy. 
- Co czemu? - zapytał Steven przypadkowo ściągając rytmicznemu beret z głowy. Stradlin zrobił wielkie oczy i krzyknął. 
- ZOSTAW MÓJ BERET, DOBRZE WIESZ ŻE TYLKO JA MOGĘ GO DOTYKAĆ!!! "

~ W samochodzie Gunsów. Panowie zgodzili się podwieźć dziewczyny do domu, swojego oczywiście. Nadal rozdział drugi.



,, - Zabójco czekolady!!! - Wera wybrała inny styl wołania. 
- Pani Safanolopa! już jesteśmy.- Staruszka od razu podniosła się z miejsca, pożegnała się ze swoimi towarzyszami i przyszła do nas. 
- Cześć dziewczynki jak było na koncercie?- zapytała. Ej to ona nazywa się Safanolopa? a z resztą nie ważne. 
- Super. Tylko, że musimy odwieźć panią szybko do domu, bo Gunsi są z nami i jedziemy do nich.-odpowiedziała Łysa. Szybko opuściłyśmy hotel i zaczęłyśmy kierować się w stronę samochodu, z którego dochodziły krzyki.
  - Co tu się dzieję?- zapytałam otwierając drzwi od strony kierowcy. Chłopaki odwrócili się w moją stronę.
  - Nic. - odparli chórem patrząc w stronę sąsiadki, której bali się odkąd dowiedzieli się, że usiadła na mojej czekoladzie. 
- Dzień dobry! - powiedział Izzy. Jedyny wychowany. Chrząknęłam. Reszta chłopaków zrozumiała o co chodzi i również przywitali się ze sąsiadką. Po 20 minutach drogi dojechaliśmy pod jej dom.
   -Dobry wieczór! - powiedziała staruszka i poszła w stronę domu. 
- Tylko proszę iść do siebie! - krzyknęłam."

~ Perspektywa Wiktorii. Pani Safanolopa ciągle myliła domu, ale to już wiecie. Rozdział drugi, tak, nadal.




  ,,- Cześć głąby! - Krzyknął Axl."

~ przywitanie się Axla z dziewczynami. Nie, Weroniką i Wiktorią. Z Mandy, Baśką i Erin (Wendy jeszcze nie występuje)





"- Wiecie że na przeciwko was mają wprowadzić się Skid Row?- zapytał Cliff. 
- Co kiedy?- Spytał Hudson. 
- No dzisiaj.- Odparł basista Metallici. 
- O to będzie trzeba ich miło przywitać.- Powiedziała Erin. 
- No właśnie, PIECZ CIASTO, ERIN!!!.- Krzyknął Axl który schodził po schodach. 
- Sam upiecz!- odpowiedziała mu. 
- Co ty? chcesz ich potruć? - Zapytałam."

~ Opowiadanie prowadzone jest w latach osiemdziesiątych, a jak dobrze wiecie Skid Row, w opowiadaniu tutaj, mieszkają naprzeciwko Gunsów. A w 80 dopiero się tam wprowadzali. Występują - Metallika (przyszli nad ranem do Gunsów), Weronika i Wiktoria (nocowały u nich) i sami Gunsi. Rozdział trzeci cz. 1




 "- AAAA KARTON MI SPADŁ NA GŁOWĘ!!!- od razu wszyscy podeszli do okien żeby sprawdzić co może wydawać takie dźwięki. 
- Ten krzyk był gorszy od krzyku Axl'a. - Powiedział Izzy. - To nie może być człowiek.
 Jak się jednak okazało był to człowiek a nawet sam Sebastian Bach. 
- To już są?! a ja ciasta nie zdążyłam zrobić! - krzyknęła Erin i wpadła do kuchni. 
- No panowie trzeba zrobić dobre wrażenie.- Powiedział Duff. 
Wyszli z domu a za nimi ja. Skid Row zaczęli się wypakowywać ale Bach który panikował z powodu kartony przeszkodził im w tym. 
- No zobaczcie i jeszcze ptak na mnie kupę zrobił!!! - krzyczał."

~ podczas zwykłego poranka, po wyjściu Metalliki, Gunsi usłyszeli krzyki. Okazało się, że Skidzi się wprowadzili. Perspektywa Wiktorii. Rozdział trzeci cz. 1



"- ....Więc masz 1000000 szczotek do włosów, a tu muszę Cię zaskoczyć, ja mam 1000001. - Mówił uradowany Rose."

~ Rozmowa Axla z Sebastianem. Już w domu Gunsów.


"-13:48 a co? 
- Bo musimy iść jeśli chcemy zdążyć się wypakować i uszykować na imprezę.-powiedział Hill.
- Co? przecież ciasto jeszcze nie zjedzone. Myślicie że ja je sama zjem?- zapytała pani McKagan. 
- Tak.- odparł Duff. - Tak jak to wcześniej i jeszcze wcześniej i tamto, które znalazłaś w lodówce po tygodniu od jego upieczenia. I słychać w nocy jak Mandy wychodzi z pokoju, schodzi na dół po schodach przy tym wywalając się ,przychodzi i je zjada w łóżku, a potem mówi, że nakruszyłem."

~ Duff o Mandy, po tym jak Skid Row uznali, ze muszą iść. Rozdział trzeci cz.1



 ,,- Uuu Erin ciasto zrobiłaś. Daj trochę. -powiedział Tyler 
- Masz, ale nie za dużo, bo gruby będziesz i jak zjesz całe ciasto to Mandy nie będzie miała co jeść w nocy.- powiedziała pani Rose dając gościom po kawałku ciasta. McKagan'owa posłała jej zabójcze spojrzenie."

~ Steven Tyler i Joe Perry przyszli w odwiedziny. Rozdział trzeci cz.1



 ,,- Sebastian wiem że masz moją ulubioną szczotkę do włosów!!!- krzyknąłem, ale zamiast jakiegoś członka Skid Row, ujrzałem panią Hannę, naszą sąsiadkę i w tym momencie zrozumiałem, że pomyliłem domy. Oni mieszkają przecież na przeciwko, a nie obok."

~ Axl po zgubieniu ulubionej szczotki. Oczywiście posądził o to Sebastiana, lecz pomylił domy. Rozdział trzeci cz. 1



"Patrzyłam teraz przez okno i nagle zauważyłam gazetkę z Lidla między siedzeniami. Wzięłam ją i zaczęłam przeglądać. TYTYTY, czekolada -20 procent. 
- Joe czy możemy jechać do Lidla? -zapytałam. 
- Możemy a co?   
- Aaa muszę zrobić zakupy. Duże.- odpowiedziałam."

~ perspektywa Wiktorii. W samochodzie Joe Perry'ego. Rozdział trzeci cz. 1


,,Kiedy weszli zobaczyli mnie i Erin, Mandy, Barbarę i Bolan'a, który siedział na fotelu Izzyego, na jego berecie. -ZEJDŹ Z MOJEGO BERETU!!! -Krzyknął Izzy. "

~ U Gunsów; Perspektywa Weroniki. Rozdział trzeci cz. 2



,,- Uspokój się Izzy. - powiedziałam dając mu plaskacza. 
- Wiesz co od razu mi lepiej -Powiedział  Izzy. - A teraz sio z beretu i z tego domu. - Powiedział poważnym głosem Izzy do Bolana.
- On wyszedł - powiedziałam do Izzy'iego. - Widzę, że ten Plaskacz Cie nie nauczył kultury."

~ Nadal akcja z tym beretem, na którym usiadł Rachel, tylko troszeczkę dalej. Perspektywa Weroniki. 



,,- Pacie.- odezwał się Axl.- Ta kioskarka Mariola włazi przez okno."

~ Ten tekst mówi sam za siebie. Nie muszę nic wyjaśniać.



,,-To nie pokój tego przystojnego? - zapytała Mariola. 
- Tak, to pokój tego przystojnego. - odpowiedział Izzy.
-Chodziło mi o tego z cukrem. - Powiedziała kioskarka patrząc na Stradlina, jak na głupka.
Nagle Adler wysuwa się z pod dywanu. 
- Czy chodzi o mnie?"

~ W pokoju Izzy'ego. Nadal rozdział trzeci cz. 2



,,- Hej - powiedziała Mandy i zobaczyła  Izzy'ego bijącego się z Duff'em. Wzięła swój znak przemocy w rodzinie i zaczęła krzyczeć ,,PRZEMOC W RODZINIE". I zaczęła walić Stradlina, i McKagana znakiem.
[...]
- Dziewczyny, poznałyście się już z moją córką? - zapytała Mariola.
[...]
- To Wendy, córka Marioli -powiedziałam"

~ I Wendy się pojawiła. I znak. Perspektywa Weroniki. Rozdział trzeci cz. 2


A następne cytaty i magiczne wspomnienie później. Wstawiłabym Wam tu jakąś wersje roboczą o Ozzy'm bądź Joey' flirtującym z Chuckiem Norrisem, ale zrobię to później. 
Wiecie, że zorientowałam się, że jestem na bloggerze już rok? Właśnie między innymi to dlatego te wspomnienia. Głupie wspomnienia, ale trudno. Przynajmniej można się pośmiać, nawet Ci, co nie czytali tego opowiadania na Highway To Hell. XD
Wasze rozdziały nadrobię, obiecuję, już nawet w trakcie jestem.

wtorek, 14 października 2014

Krótka historia z życia Paula Stanley'a...

Już od samego rana nasz kochany Pauluś szykował się na randkę z Weroniką. Godzinami wybierał ciuchy, w czym koledzy z zespołu mu pomagali - nie pomagając, bądź unikając tego 'debila' jak to nazwał go Gene. 
 Kiedy Stanley zorientował się, iż nie ma jeszcze najważniejszego, czyli wina, z ogromnym przerażeniem wymalowanym na twarzy zbiegł na dół do kuchni, gdzie spotkał Ace, który robił sobie kawę. A musicie wiedzieć, że kawa dla gitarzysty była tak samo ważna jak mleko dla Tempesta.
- Jadę do biedronki po winiacza! - rzucił wokalista biorąc ramoneskę i wybiegając z domu.
- Mhm... - mruknął Ace wyciągając z szafki filiżankę.
Gdy Paul znalazł się przed domem, szybko pobiegł do garażu po swojego wiernego malucha, którego, a raczek 'którą', nazwał Mariola. Miała ona piękną tapicerkę, siedzenia w krowie łaty oraz czyściutkie dywaniki. Cały zespół jeździł tym oto czerwonym samochodzikiem na koncerty, ponieważ:

  • Samochód Erica Carra za dużo spalał, jak to powiedział Stanley,
  • Gene jeździ limuzyną, którą nazwał 'magnez na kobitki' i jest ona tylko na kobitki,
  • Ace nie nadał swojemu autku imienia, za co Paul go skrzyczał. Po długiej (trwała ona kilka sekund) naradzie gitarzysta nazwał go Franek. Jest on chłopakiem, więc Mariola czuję się zagrożona jak to oznajmił wokalista i nie mogą nim jeździć.

Kiedy Stanley znalazł się w garażu uznał, że nie jest to pora, aby jeździć Mariolą, ponieważ spała. Tak naprawdę nie odpaliła, ale to tajemnica państwowa, a Paul nie uznaje czegoś takiego jak - moje ukochane auto nie odpaliło. On woli mówić, że śpi.
 Wybiegł z jeszcze większym przerażeniem z garażu, po czym zobaczył, że zostało mu jedynie półgodziny do przyjścia ukochanej (nie mylić z Mariolą). Całe szczęście przed domem jego babci, w którym mieszkali po jej śmierci, stała limuzyna Gene'ego. Wokalista z nadzieją podbiegł do auta i zapukał w szybkę. Po chwili odsunęła się ona, a pojawił się Simmons zdejmujący okulary przeciwsłoneczne.
- Czego chcesz? - zapytał.
- Gene, podwieziesz mnie do sklepu? 
- No jasne, że tak - powiedział basista. - Wskakuj.
Brunet otworzył drzwi i wsiadł do limuzyny, w której siedziały już laski Simmonsa. Około sześciu ich tam było. 
- Panie, no, przesuńcie te tyłki! - krzyknął Paul i odsunął jakieś dwie dziewczyny. - No wiesz Ty co, Gene? Te moje są lepsze i ładniejsze.
Wtedy te wszystkie panienki strzeliły na niego focha, a żeby wyglądało to lepiej odwróciły głowy w przeciwną stronę.
Strzeliły na mnie focha, a ja do Biedronki jechałem! - opowiadał potem swym nienarodzonym wnukom, Paul.
 Kiedy dojechali pod sklep, do którego zmierzał Stanley - wokalista szybko wysiadł krzycząc przyjacielowi, aby na niego poczekał. Simmons kiwnął głową, na znak, iż poczeka i dalej wybijał palcami rytm jakiejś piosenki.
 Paul wpadł bo Biedry jak burza i zaczął się rozglądać za ewentualny winiaczem. Szybko ujrzał butelkę zacnego napoju, złapał za nią i podbiegł do kasy, rozpychając przy tym stojące przy niej emerytki...


W tym czasie w samochodzie...

- Gene, no, nie czekajmy na niego. - powiedziała jedna z 'laseczek'.
Basista zmarszczył brwi i udawał, że myśli. Jednak, wbrew pozorom, wcale nie myślał!
- Dobra. Szofer, ruszaj! - krzyknął.

W Biedronce...

- Nie rozpychaj się tak, synku! - krzyczała jakaś staruszka na Paula.
- Ja się spieszę, prze pani. Ekstra sztuka mi ucieknie!
- Ty wieśniaku! - wykrzyknęła bereciara (nie jest ona jednak żoną Izzy'ego) - Jak ty się wyrażasz?! A tak w ogóle to sztukę, to ty masz przed sobą. - wskazała na siebie. <pomysł Wery jedzącej serek> <jogurcik!>
Stanley przyjrzał się 'urodziwej' pani i zemdlał.


W tym czasie pod domem KISS'ów...


Weronika przybyła na miejsce (zdarzenia <za dużo W11>) I czekała pod domem, ponieważ, kiedy strasznie zajęty robieniem sobie kawy Ace, otworzył drzwi, nagle znienacka jak Chuck Norris z krzaków wyszedł Eric.
- Pani wejdzie później. - zabajerował ją (i stojącego obok Ace) żując coś w ustach i stojąc oparty o drzwi.
Gitarzysta ulotnił się z miejsca i wrócił do robienia kawy. W tym czasie Eric bajerował dalej panią Tempest.
- Co w ogóle robiłeś w tych krzakach? - zapytała.
- Sadziłem petunię, a ty co myślałaś? - odpowiedział pytanie m na pytanie.
- Nie, nic, nic...
W tym samym momencie na ulicę wybiegł, a raczej doczołgał się, Paul. Pomimo wielu pretensji do Gene i krzyków po drodze - staruszki oszczędziły go i przeżył. Niestety dotarł na miejsce troszeczkę poobijany. W torebkach moc i siła! Ania Shrek! - kompletnie nie wiem, o co chodzi Łysej...
 Podszedł do 'pary' i ze wzrokiem mówiącym 'nie żyjesz, Eric', zabrał Weronikę bliżej siebie. 
- Kochanie, kupiłem wino. W najdroższym sklepie w mieście. - oznajmił i wymijając Carra wszedł do domu razem z ukochaną.


- A kiedy tam weszliśmy, zobaczyliśmy, że Ace zrobił sobie za dużo kawy i cała kuchnia była zalana. Później wpadł do domu, jak szalony, Joey Tempest z krzykiem, żeby Eric zostawił jego kotka-psotka. Wszystko skończyło się tak, że przyjechała do nas Michelle Obama, którą sprowadził tu Axl, aby nas wszystkich pogodziła. Niestety, Eric i Michelle się polubili i razem oglądali 'Kawę na Ławę', więc plan gówno strzeliło.



KONIEC.





Jakoś tak wcześniej (jeszcze dzisiaj. xD) Dodałam to na Highway To Hell, ale z uwagi, że nie mam co robić to tutaj również wstawiam, żeby pozatruwać Wam trochę życie.

Moje nadrabianie Waszych rozdziałów ruszyło, tylko, że po tym co zostawiłam u Angie uznałam, iż lepiej będzie to zrobić jutro. ;_; Nie no - "Steven, nie bierz mnie tak z zaskoczenia". XD XD Boże. XD Albo Super Kacza. Nie. XD XD Ania Shrek, kurde. XD XD Matko Boska, Weronika jesteś mi potrzebna - przyjdź do tego pokoju, bo ja zaraz zdechnę!!! XD XD Lutek co jest cool, hahaha, Boże. Głupi Ziemniak. XD I przyszła do mnie wczoraj z kaczką, która miała pelerynę i maskę. Panie i panowie - Super Kacza!!!





Teraz zastanawiam się, czy czasem nie wstawić takiego czegoś, jak Izzy i Axl kazali Stevenowi, Duffowi i Slashowi napisać własną piosenkę. Napisali ją McKagan i Adler, a Saul zrobił muzykę. XD I to jaką, taką trochę z Disco Polo. XD A tekst był jakiś taki... Heleno, kocham Cię... Albo coś, że ona browara kupowała. XD W każdym razie był to hit. 

Komentarzy ode mnie spodziewajcie się do końca tygodnia!