czwartek, 24 lipca 2014

O dzieciach krojących pomidory...

Na niebiesko, to co napisała Wiktoria,
Na różowo, to co napisała Weronika.
Zielone, razem.
Miłego czytania!

_____________________________________________

Pewnego dnia w ZasiedmioGóroGrodzie Shrek palił fajkę i zastanawiał się co ma począć. Fiona styła, Osioł poszedł do fryzjera, a dzieci nie ma. - pomyślał. Stanął z założonymi rękami w wejściu do kuchni i zaczął przyglądać się rudowłosej. W tym oto momencie żona jego pożerała ogórki z bitą śmietaną. 
 Nagle rozległo się pukanie do drzwi. Zaciekawiona Fiona, upaćkana białą paćką poszła sprawdzić kto dobija się o tej porze do ich domku. 
- Puk, puk, to ja Sebastian. - gdy tylko otworzyła drzwi ujrzała wokalistę Skid Row.
Shrek zaskoczony wizytą sąsiada również podszedł bliżej.
- Blondi, czego tu chcesz? - spytał z kulturą, którą tylko on posiadał.
- Bo przyszedł do Nas list, który jest do Was. - oznajmił.
- A czemu do Was przyszedł nasz list? - spytał Osioł, który wrócił od fryzjera.
- Matko Boska, Ośle coś ty se zrobił?! - wykrzyknęła Fiona patrząc na irokeza, który przyozdabiał głowę zwierzęcia.
- No nową fryzkę, ultra, co nie? - ukazał swoje białe ząbki i tanecznym krokiem skierował się do kuchni.
- Kontynuuj, Blondi. - polecił Shrek, który wcale nie wyglądał na zaskoczonego.
- No już mówiłem. Przyszedł do Nas, Wasz list. Listonosz się pewnie pomylił...
- Zgłoszę to gdzieś! Przecież taki ćwok nie może rozdawać naszych tajnych wiadomości. - krzyknął z drugiego pomieszczenia Osioł. - I jeszcze telewizor się zaciął... Kto to wymyślił?!
- Chcesz skarżyć na Stradlina? No wiesz, nie jest taki zły, nawet wtedy, kiedy chodzi pijany i myli listy. - broniła Izzy'ego Fiona.
- Oj dajcie to lepiej mi. - Shrek wyrwał Sebastianowi kopertę z ręki. Chciał ją otworzyć, ale z miną pt. "wiedziałem", zobaczył, że jest już ona otwarta. Spojrzał na Bacha.
- No czytaj, czytaj. Piszą coś o jakimś zaproszeniu. - ponaglił go wokalista.
Ogr wywrócił oczami i zerknął na kartkę, po czym z niechęcią i obrzydzeniem wymalowanym na twarzy, oddał ją żonie. Fiona szybko odwróciła ją w dobrą stronę.


,,Zaproszenie!

Zapraszamy Shreka i Fionę na ślub Osła i Smoczycy.
Odbędzie się on 31 lutego 1991 w Przydrożnym Barze - Wiesiek Disco*A ceremonia w kościele Św. Ozzy'ego Osbourne'a.
Mile widziane są prezenty, to rozkaz mają być! Również możecie (musicie) przynieść tort własnej produkcji.

Ps - nie warto wydawać kasy na cukiernie.

Osioł i Smoczyca."

- Ośle, żenisz się i nic nam nie mówisz?! - wykrzyknęła Fiona odkładając kartkę na stół.
- Co to ja się żenię? Z kim? - wepchnął swój łeb pomiędzy rudowłosą a Bacha.
- Ze Smoczycą... Rachel czytał, nie ja. - powiedział Sebastian.
Shrek po raz kolejny wywrócił oczami i usiadł na fotelu w salonie. Westchnął głośno i spojrzał na wokalistę.
- A może herbatki, kapciuszki, sauna, ciasteczko? - spytał sarkastycznie.
- A chętnie. - odparł Sebastian. - Ale muszę już iść, obiad mnie wzywa w domu.
Pomachał osłowi, przesłał buziaka Shrekowi, cmoknął Fionę w policzek i opuścił dom.
- Shrek, gdzie masz dzieci? - padło pytanie z ust/pyska Osła.
- Zapytaj się Fiony, to ona gospodaruję licznością osób w domu. - odparł ogr i powrócił do nic nie robienia. Zwierzę słysząc to ponowiło pytanie, lecz tym razem zwrócił się do żony przyjaciela.
- Zapytaj się Shreka. - odpowiedziała pytaniem na pytanie i powróciła do krainy ogórków z bitą śmietaną.
- Co? Dzieci zgubiliście? Ja bym nigdy nie dopuścił do tego, żeby moje się zgubiły...
- A Ty nie wiedziałeś, że się żenisz. - mruknął cicho Shrek.
- ... Jak ja bym nasze dzieci zgubił to Smoczyca by mnie zabiła. - kontynuował.
W tym czasie Fiona zdążyła zjeść wszystkie ogórki i nie miała co robić, więc wysłała Shreka do sklepu. Oczywiście po jej ulubiony przysmak. Osioł popędził do domu, aby porozmawiać z przyszłą żoną, a Sebastian wziął kąpiel z bąbelkami. 
 W pewnym momencie do chatki ogrów, w której były tylko ślepe myszy zapukał listonosz, którym był Izzy. Jednak nikt mu nie otwierał, dlatego też postanowił użyć planu B. Wszedł na chama do środka, bo i tak były otwarte. 
- A czego tu? - usłyszał głos dochodzący z dołu. 
Schylił głowę i zmarszczył brwi.
- Jam jest Stradlin i mam beret, więc mogę tu wchodzić kiedy tylko chcę. - odparł.
- A my myszy i mamy ser, pozerze. - pisnęło coś zza kanapy.
- A ja jestem listonoszem!
Po jakże długiej wymianie zdań pomiędzy rytmicznym a myszami nastąpił kulminacyjny moment. A mianowicie Izzy położył na stół list do Skid Row. Kiedy już gitarzysta zjadł cały ser należący do myszy, bądź Fiony i Shreka, wyszedł z domu i podążył zanieść list dla Aerosmith do Michaela Jacksona.
 Po kilku godzinach do domu wrócił Shrek i zorientował się, że nie ma w nim Fiony. Po uznaniu, iż to podejrzane, poszedł obejrzeć telewizje, Wcześniej jednak włożył do lodówki słoik ogórków.
 Gdy nadszedł wieczór w domu rozległo się trzaśnięcie drzwiami.
- To dopiero była impreza! - wykrzyknął kot w butach i zataczając się wszedł do salonu. - Gdzie Fiona i ten cymbał?
- Nie mam zielonego pojęcia. - mruknął Shrek i wstał z fotela. - Kupiłem ogórki. Chcesz, kocie?
- Ale z bitą śmietaną? - upewnił się.
- Jak kto woli.
I podążyli do kuchni.


Następnego, pięknego dnia...

Podczas gdy młoda Weronika Tempest podniecała się nowym rozdziałem u Faith - czarodziejki pisarki, Fiona wróciła do domu. Jakby to powiedzieć... W nie najlepszym stanie.
- Gdzie Ty byłaś, kobieto? - spytał Osioł otwierając kopytkami batonika.
- Na wieczorze panieńskim u Smoczycy, a Wy nie byliście u... - nie wypowiedziała ostatniego słowa, bo zerknęła na osła pożerającego batonika. - Rozumiem, że nie było wieczoru kawalerskiego?
- No był. Jedliśmy ogórki w bitej śmietanie. - odparł kot.
Ruda wytrzeszczyła oczy.
- Moje ogórki?!
- Fiona, patrz! Dzieci nadal nie ma! - krzyknął przerażony Shrek chowając się za poduszką. Tak w razie czego.
Te słowa odwróciły uwagę ogrzycy od ogórków i z zaniepokojeniem na twarzy wyjrzała przez okno.
- Naprawdę? A jak coś im się stało? - spytała.
- Musimy ich poszukać. - zarządził Osioł i popędził do kuchni (tak, wszystko jest w kuchni) wdziać strój detektywa. Po chwili wrócił ze szkłem powiększającym. 
- Ładne mam buty? - zaprezentował się. - Kupiłem na bazarze, tanio mieli. Musisz iść zobaczyć Fiona.
- Ośle, teraz mówimy o dzieciach, nie o Twoich butach...ale rzeczywiście są ładne. - powiedział kot. - Skórzane?
Zwierze skinęło głową.
- Bajeranckie, co nie?
- Idź już!!!!!!! - wykrzyknął Shrek i za pomocą swojej nogi "wyprosił" przyjaciela z domu. Jaśniej mówiąc - kopnął go w dupę. 

                                                   ***

Miejsce, które jako pierwsze Osioł miał na swej liście, to dom rodziców Fiony. Niestety tam dzieci nie było, ale nie mógł odmówić królowej, kiedy proponowała mu ciasto, dlatego spędził tam trochę czasu. Następny był jego dom, czyli zamek, w którym mieszkała smoczyca i gdzie miało odbyć się wesele. 
 Kiedy wszedł do środka rzuciły się na niego, jego dzieci. Gdy zbędne witanie mieli już za sobą Osioł ruszył do narzeczonej, wcześniej zrywając kwiatka z trawnika. Ucałował przyszłą żonę i wręczył jej kwiatka, przez którego prawie, że go udusiła. Oczywiście podczas przytulania.
 Następnie ruszył do kuchni, żeby coś zjeść, bo przecież samym ciastem nie można się najeść! Wszedł do zamkowej kuchni i co zobaczył?  Małe ogry krojące pomidory.
______________________________________
Buahahahahahahahhahahahaha już skończyłam. No to jakby co, to będą to takie krótkie opowiadania. Nie koniecznie o Shreku. Eee... To ten zapraszam do komentowania, bo Wera raczej się nie wypowie. Wypowiesz się? 
Tak. 
To wszystko co miałaś do powiedzenia?
Nie... Czekaj... Wiedziałam, że ziewnę, ale nie ważne. Zapraszam do komentowania i tyle. Idę na "Dlaczego ja?" albo "Trudne Sprawy".
To "Dlaczego ja?", nie poznajesz po muzyczce. A tak w ogóle to się nagadała...

* - "Przydrożny Bar - Wiesiek Disco". Zostało to wymyślone przeze mnie, ale użyte przez Weronikę.

niedziela, 20 lipca 2014

Wićka już wie...

 Wasza droga Wićka Tyler już wie o czym będzie blog. To znaczy nie uzgodniłam niczego z Łysą, ale będzie gites majonez. Trochę się boję, bo młoda chce się pozbyć mnie z domu i wysyła mnie do babci i co chwila mi krzyczy:
"- Idź se wypierz Osbourne'a!"
No, bo powiedziałam jej, że jeśli koszulka z Ozzy'm nie będzie wyprana, to nie jadę. Tak w sumie to nie wiem jak my możemy razem "pracować"...
Ale przejdźmy do rzeczy, na blogu mają pojawiać się krótkie opowiadania (jedno częściowe) o czymś, kimś, gdzieś, kiedyś i zawsze. Tak, to ja wpadłam na ten genialny pomysł. Ale możecie być pewni - To opowiadanie nie będzie normalne, zresztą jak poprzednie...
 Ech, wiecie? Weronika dzisiaj moje pranie wywiesiła na balkon. Dlaczego? Bo jak nie będę miała suchych rzeczy, to nie pojadę do babci na noc, czy ileś tam nocy.
No więc, wiece już, że mnie nie będzie. Buziaczki.
"- Werka, daj se spokój".
"- Ona ma pojechać!!!"

niedziela, 13 lipca 2014

Witajcie!

Wiktoria, Hetfield, Tyler, Jackson, Ta piękna, Hudson - Na niebiesko.
Weronika, Ziemniak, Łysa, Tempest, Pit - Na różowo.
Czyli Rock Twins


Ja i ma siostra - Weronika, postanowiłyśmy walnąć nowego bloga. Czemu? Zaraz Wam powiem. Siedziałyśmy sobie w domu, aż tu nagle do mojej iście szatańskiej główki, wpadł pomysł zrobienia nowego bloga. Tak właśnie było. Dodasz coś od siebie?
Mhh...Hymm... Ona się nie chce zgodzić na kota z piłą łańcuchową!
Aaa Milli Vanilli! Lecą w telewizji! Idź pogłośnić! Idź!!!
Girl You know its's true...
Dobra, Wera ma focha kończymy.
Nie.
Dobra, nie pracuję z nią! Debil skończony.
Sama to napiszę, bo Wera już ma focha i odwróciła się do mnie dupą. 
Wiemy, że na pewno będzie to opowiadanie. O czym? Nie wiemy jeszcze. Wymyślimy coś. Tempest coś mi mówi, że wie o czym będzie, ale ja jeszcze nie wiem 
Ja wiem o czym, ale najpierw musisz mnie przeprosić.
Nie?
To Ci nie powiem o czym będzie.
Foch nabrał wielkich rozmiarów. Idź przycisz ten telewizor.
Nie. Ty idź, mi to nie przeszkadza.
Kurde, przejdźmy do rzeczy. 
Ty i tak nie wiesz o czym będzie blog. I jak mnie nie przeprosisz, to Ci nie powiem, ha!
Tempest, przepraszam Cię.
Za co? <podły uśmieszek>
Za to przytulenie.
Nie, nie za to.
To za co?
Domyśl się.
Jak w małżeństwie... Uuu.. Dj Bobo... Nie lubię gościa, ale piosenka nawet fajna... There's a party...
Przepraszam za tego debila...?
Tak!
No t o czym będzie?
No więc, to będzie o takiej rodzinie. A tak bardziej to o dwóch siostrach. <tańczy do Dj Bobo> I one będą miały trzech młodszych braci... I kota z piłą mechaniczną... Gadającego.
Ten kot nie będzie gadał.
Będzie!
Ech... To może teraz ja dopowiem coś... Czy Ci bracia muszą być młodsi? Co to za piosenka? Idź sprawdź.
Nie.
Aaa... Manic Monday. To mi ostatnio tak po głowie latało...
Dobra, nie wiemy o czym to będzie.  Na pewno normalne to, to nie będzie.
Żegnamy się z Wami i przepraszam za te kłótnie <patrzy się ze złością na Weronikę>.
AAAA Tempest!!!
A Joey, kochanie!
<Europe, w telewizji>
Jakby co to ja tam nie poleciałam, tylko Wera. W końcu to jej facet.


                                                                                                                                      Rock Twins